Forum My Chemical Romance Strona Główna
  FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 
Wywiad z My Chemical Romance z 'Metal Hammer' Marzec 2007

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My Chemical Romance Strona Główna -> Wywiady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Säde
Administrator



Dołączył: 16 Mar 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Nie 12:54, 18 Mar 2007    Temat postu: Wywiad z My Chemical Romance z 'Metal Hammer' Marzec 2007
Jest to wywiad z marcowego wydania gazety 'Metal Hammer', tłumaczenie go na polski zajęło mi sporo czasu, ale było warto ;)
Miłego czytania ;)


‘The Black Parade’ nie jest tylko najlepszym i najbardziej ambitnym albumem 2006r. Jest czymś, co sprawiło, że My Chemical Romance stali się międzynarodową gwiazdą. Ale czy ich sukces nie stanie się ich przekleństwem?

Jaka jest Japonia?


Gerard: Uwielbiam Japonię. Jest niesamowita. Byłem naprawdę podekscytowany powracając tam w trasie. Jest, no wiesz… Chciałem zacząć tam grać jak najszybciej.

Bob: Jest naprawdę świetna. Gramy teraz nowe kawałki wszędzie i wszędzie jest niewyobrażalnie dobrze. Jest niesamowicie.

Czy są momenty, w których poddajecie w wątpliwość fakt, że ‘The Black Parade’ jest dobrze przyjmowana przez ludzi?

Gerard: Mam takie Frankenstein’owe momenty raz lub dwa w tygodniu, wtedy pytam sam siebie: ‘Czy jestem normalny?’. Potrzebuję potwierdzenia od kogoś, że jestem ok., że robimy dobre rzeczy i nie jesteśmy pieprzonymi szaleńcami… którzy nigdy nie wychodzą na słońce!

Bob: Tak, trafiliśmy w sedno. Robimy tylko to, co czyni nas szczęśliwych. Wiem, co lubię i wiem, co jest wyjątkowe dla nas, ale nie chcę żeby ludzie mówili: ‘Co ci kolesie robią?’. Na szczęście tak się nigdy nie stało.

Ray: Kiedy byliśmy w studio mieliśmy z tego wielką radochę. Im bardziej szalone były nasze pomysły, tym bardziej lubiliśmy je wypróbowywać. Mówisz do siebie, że nic cię to nie obchodzi, ale tak naprawdę tak nie myślisz. Oczywiście chcemy żeby ludziom się to podobało.

Gerard: Kiedy skończyliśmy, wiedziałem, że stworzyliśmy potwora.

Potworne nagrania czy coś potwornego?

Gerard: Stanowczo potwora w dobrym tego słowa znaczeniu, ale w tym samym czasie powstał taki personalny potwór. To było bardzo osobiste nagranie; my jesteśmy na nim nałożeni. To wszystko zmienia. Nie tak bardzo, kiedy pisałem ‘Helenę’. Ten jest trochę twardszy, bo nie byłem naprawdę gotowy na towarzyszenie mojej babci przy śmierci, na trzymanie jej za rękę i kiedy wypuściliśmy te nagranie pomyślałem: ‘Ok., będziesz miał z tym do czynienia przez następne osiem miesięcy’. To śmierć zainspirowała mnie do napisania ‘Heleny’.

Bob: To na pewno było wyzwanie dla nas. Jesteśmy zespołem wśród wielu innych kapel i ten album zaślepił wielu ludzi. Nagranie go pozwoliło nam ewoluować. To nas opisuje, opisuje to, kim jesteśmy. Wzięliśmy wszystko, co mieliśmy. Każdy pomysł, każdą emocję i dodaliśmy to tam, gdzie tego brakowało. Stworzyliśmy to samodzielnie. Zanosi się na to, że trudno będzie odnieść zwycięstwo.

Koncepcja waszego albumu nie jest rozpowszechniona…

Gerard: Umieściliśmy na nim swoją naturę. Ludzie mówią: ‘Pracujecie naprawdę ciężko, aby mieć dystans do siebie’. Nie, pracujemy ciężko, aby stworzyć naprawdę wyjątkowego i szalonego. To jest uczciwe i naturalne. Nie myślimy sobie: ‘Nie możemy tego zrobić jak taka a taka kapela’, myślimy: ‘Musimy zrobić coś, co pozostawi ślad w ludzkich umysłach’.

Ray: Zawsze próbujemy coś zmienić. Zawsze martwimy się, ze każda piosenka brzmi tak samo. Jeśli nagramy coś fajnego, jesteśmy tym naprawdę podekscytowani.

Bob: Możesz powiedzieć jakiejś kapeli w studio: ‘Ok., to jest wasz singiel, teraz zapełnijcie resztę płyty.’. I ta kapela usunie nagrania, i nagra nowe, które będą zgadzały się z koncepcją singla, ale to już nie będzie ich własna koncepcja.

Wyczerpane dźwięki – chcecie znów to zrobić?

Gerard: To bardzo dobre pytanie! Aktualnie nie wiem czy jestem zdolny znów to zrobić. To jest bolesne. Wiem, że to super zabawa, ale to najtrudniejsza rzecz, którą kiedykolwiek robiłem. Kładzenie się do łóżka o 6 rano, pobudka cztery godziny później by znów to robić. Tak było każdego dnia. Miałem obsesje na punkcie nagrań, nie tyle muzyki, ale jej wizualizacji. Ten czas utrzymywał się tak długo, ponieważ nigdy nie chcieliśmy tylko hałasować na nagraniu, chcieliśmy mieć kolekcję piosenek. Nie możemy tego robić.

Sukces często prowadzi do zarozumiałości – jak temu zapobiegacie?

Ray: Masz grupę przyjaciół – twoi rodzice, twój najlepszy przyjaciel, twoja dziewczyna – i nigdy tego nie zmieniaj. Jeśli niczego w tym nie zmienisz, oni będą traktować cię tak samo, kocham to. Cały czas dostajesz opiernicz. To też kocham! Jeśli wracam późno do domu chcę dostać opiernicz od mojej dziewczyny, albo kazanie od mojej mamy, bo nie słyszę ich codziennie. To sprawia, że jesteś normalny.

Gerard: Stworzyłem zwyczaj z innymi kolesiami, aby uniknąć umownych rzeczy, takich jak imprezy w Los Angeles… Naprawdę nie potrafimy się wmieszać w tłum, więc tam nie idziemy. Wciąż czuję się normalny. Kiedy wracam z trasy trzyma mnie to jeszcze przez 3-4 dni, ale kiedy te dni mijają zapominam, że jestem w zespole. To naprawdę dziwne. Aktualnie najdziwniejszą rzeczą, jaka się zdarzyła po ostatniej trasie to ta, kiedy wyjechałem do Portugalii na tydzień by zaszyć się w hotelowym pokoju. Bardzo dużo rysowałem – tak jest tylko przed Bożym Narodzeniem – i po czterech lub pięciu dniach wróciłem do normalności. My Chemical Romance jest spełnieniem moich marzeń i nigdy nie jestem do końca pewny czy to się dzieje naprawdę.

Bob: Nie chodzimy na wielkie imprezy by osądzać ludzi czy są mili czy popierdzieleni. Jedyne co skłania nas do robienia tego, to, to, kiedy wścibscy ludzie wdzierają się w nasze prywatne życie. Mówią: ‘Och, znalazłem wykaz twoich ocen ze szkoły!’.

Tak się dzieje?

Bob: Tak, wszyscy tak mamy. Ludzie znajdują nas w kronikach. Gerard i Mikey mają ludzi przed swoim domem. Ja mam dzieciaki pod swoim. Któregoś razu byliśmy w Chicago i kilka dzieciaków przyszło ze zdjęciami, które wzięli z mojego domu i pytali się mnie czy ich wpuszczę. Odpowiedziałem im: ‘Dlaczego mi to pokazujecie? To dziwaczne.’. Moja mama jest kelnerką i niektórzy przychodzą do baru tylko po to żeby ją wypytywać. To się staje coraz bardziej uciążliwe.

Tęsknicie za swoją anonimowością?

Gerard: Tak, ale kiedy udzielam wywiadu takiego jak ten, jest mi lżej, bo mówię o tym, o czym chcę. I to są kolesie, którzy chcą nawiązać z nami relacje. To wszystko, co chcę powiedzieć – ludzie chcą czytać to, o czym mówię. Ale nie mam ochoty mówić o tym, co robię z moimi włosami. O tym chcą mówić pieprzone gwiazdeczki, które chcą się wybić.

Ale ty też osiągnąłeś status gwiazdy.

Gerard: To zabawne, widziałem człowieka, który okrzyknął mnie najbardziej pewną siebie osobą. Jestem ekstremalnie pewny siebie, wierzę w siebie, ale mam też desperackie poczucie humoru. Jeśli powiem: ‘Tak, moje gówno nie śmierdzi’ , wtedy będę kłamcą i oszukam tak wielu ludzi. Prawdopodobnie będziesz niedowierzał, tak, jak inni ludzie, ale ja tego nie kupię. Nie obchodzi mnie to, czy to jest nadzwyczajne, bo nie chcę upodabniać się do tych ludzi.

Jak sobie radzicie z krytyką ‘The Black Parade’? Nie wszyscy ‘łapią’ o co wam chodzi…

Gerard: Krytyka to tylko cynizm. Czytałem jak ktoś powiedział: ‘To jest tylko opakowanie z większą nalepką i to ta nalepka kreują tą płytę.’. Ale jaka nalepka chciałaby ubierać się tak jak my? Czy widziałeś jak wyglądaliśmy wcześniej? Kto do cholery tak się ubierze? Widziałem wielu przerażonych ludzi. Z pewnością szli do pracy. Ludzie z założenia uprawiają twardą sprzedaż. Pamiętam kiedy naciskaliśmy, żeby zrobiono nam zdjęcie starym aparatem, po tym powiedziano nam: ‘Dążycie do straszenia wszystkich.’. Oczywiście to było z zazdrości i urazy, ale byliśmy naprawdę szczęśliwi. Wiem, ze to się stało bardzo szybko. To szalone. Nie możemy tego zatrzymać. Nie sprzedaliśmy siebie. Zostaliśmy przy naszej moralności i rzetelności i wciąż mamy jej dużo. Wielu ludzi myśli, ze to się stało za szybko, ale nie możemy z tym nic zrobić.

Czy wierzycie w swoje szczęście?

Gerard: Tak, to jest naprawdę niesamowite. To nie jest jak wiara w to, to jest jak bum! Stary!

Ray: Jesteśmy wielkimi szczęściarzami. Nie możesz winić ludzi za szczęście. Chcemy wciąż to robić, jeśli będziemy w van’ie. Zdejmiemy z niego nasze tyłki. Nie mogliśmy przestać przez 5 lat. Jeśli jesteśmy szczęśliwi, a dzieciaki przekręcają się na inna stronę, to nie nasza wina. Śpimy w ósemkę w hotelowym pokoju, śpimy na parkingach. Jeśli to nam zajmie 5 lub 20 lat, to nieważne. Mamy zawsze przy sobie nasze pistolety, nigdy nie strzelamy do fanów. To nie ważne jak długo je mamy, wiem, że idziemy we właściwą stronę.

Czy czegoś nadużywacie?

Gerard: Słucham za dużo kawałków i myślę: ‘Kiedy ostatni raz zaryzykowałeś? Wielu ludzi będzie psioczyć i skarżyć się na nas… Powiedzą: ‘Stary, robisz ten sam pop punk, co przez ostatnie 20 lat’. – na co do cholery czekasz? Jesteś tym zaskoczony? Tak przejąłeś się faktem, że zrobiliśmy coś naprawdę szczerego? Czy to nie dziwne? Dobrze zrobiliśmy! Nie upodabnialiśmy dźwięków do czyichś. Nie próbujemy wyglądać jak ktoś inny… i to działa!

Ale to oczywiste, że niektórzy ludzie mogą zazdrościć wam waszego sukcesu.

Bob: To jest coś, co ludzie robią. To tylko zazdrość. Gramy tak jak kochamy. Co jeszcze powinniśmy robić? Nasza muzyka łączy się z ludźmi. Żadna kapela nie chce odejść, podróżowaliśmy przez 8 lat i nic się nie wydarzyło, więc to nie nasza wina. Ale kapele większe od nas tak nie mówią. Jak Green Day. Myślisz, że ta grupa chce być nieosiągalna, ale to najlepsza kapela jaką znamy.

Kiedy ich poznaliście?

Bob: Dwa lata temu robiliśmy świąteczny show w radiu, oni powiedzieli ‘cześć’ i dostaliśmy od nich propozycję wspólnej trasy koncertowej. Pierwszego dnia chcieli nam dać porządnego kopniaka i poszliśmy na pierwszy ogień na scenę. Ale to nie wszystko, co się stało. Siedziałem w garderobie nagle wszedł do niej Billie Joe i usiadł naprzeciwko mnie. Powiedział: ‘Hej! Jak się masz?’.

To był przykład dla ciebie?

Bob: Tak, bo ludzie mówili: ‘Wow, nie mogę uwierzyć, że on trzyma z tobą. Widziałem wiele kapel, które odniosły sukces jeżdżąc w trasy z większym zespołem’ [tak ludzie myśleli o nas].

Gerard, wspomniałeś kiedyś, że wpadłeś na Bruce’a Dickson’a z Iron Maiden na ulicach Nowego Jorku…

Gerard: Tak! Wtedy dopiero zaczynaliśmy… Ten koleś jest kompletnie normalny. Nie próbował pokazać jaki jest ważny i spotkanie jego było dla mnie naprawdę dobre, bo uświadomił mnie, że jestem na dobrej drodze. Nie wiem jak ludzie mogli zobaczyć kiedy go spotkałem.

Bob: Jesteśmy bardzo mili [dla fanów], ale niedługo zobaczycie, jakie z nas popaprańce.

Co się stało, że Bert McCracken podczas waszej trasy krzyczał przez megafon do ludzi, aby was nie oglądali?

Bob: Nie bierz go na serio.

Pierwszy teledysk do I’m Not Okay pokazuje wasze prawdziwe życie w trasie. Czy czasem myślicie o tym jak było kiedyś?

Gerard: To był definitywnie niewinny okres i to nagranie było właśnie o tym. Nawet w ‘Helenie’ była ciągle o tym mowa. Ale w większości muzyki, która tworzymy staramy się znaleźć więcej magii w jej kreowaniu. Chcemy dodać ją do naszej muzyki, abyście mogli znaleźć w niej prawdziwą niewinność. Jeśli jesteś naprawdę wciąż czysty my Cię dotkniemy, dotkniemy Cię tworząc naszą muzykę. Szczególnie, jeśli nigdy nie nagrywałeś dla pieniędzy i nie jesteś motywowany hipoteką lub… prowadzisz skromne życie. To nie działa na naszą muzykę.

Bob: Przebywaliśmy w van’ie cholernie dużo czasu, jeździliśmy stopem i spaliśmy w czyichś domach. Doświadczyliśmy tego. Może niektóre kapele miały gorzej, ale to nie jest zachowanie gwiazd rock’a.

Ray: Jesteśmy wciąż tą samą kapelą, tymi samymi kolesiami, co pięć lat temu. Ale porównując miejsca, w których kiedyś graliśmy do tych, w których gramy teraz, to można stwierdzić, że teraz jest cholernie lepiej. Rozmyślam o tych wszystkich pieprzonych rzeczach, które wziąłem. Myślę sobie ‘O cholera, nie mogę uwierzyć, że graliśmy dla dzieciaków w Japonii! Te krótkie momenty refleksji kiedy myślę ‘Stary, zrobiliśmy to. Żyjemy w marzeniach!’.

Więc co się stało z Waszym Van’em?

Ray: Zaparkowaliśmy go na trawniku przy domu jednego z manager’ów. Pierwszego dnia byliśmy w trasie w naszym busie, van był na łożu śmierci. Powoli umierał, miał wyczerpany system, z którego ulatniał się szkodliwy gaz do kabiny! Wywoływał halucynacje. Stanął w ogniu, kiedy byliśmy w trasie. To był dzień, w którym straciliśmy naszego busa, ale przejechaliśmy w nim masę kilometrów!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maara:)
Bywalec



Dołączył: 16 Mar 2007
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BellevillexD

PostWysłany: Nie 16:05, 18 Mar 2007    Temat postu:
Świetny wywiad:D
Dzięękujeeemy:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SiArA xD
Bywalec



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:21, 18 Mar 2007    Temat postu:
dzięki :*:*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My Chemical Romance Strona Główna -> Wywiady Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group Boyz theme by Zarron Media 2003



Regulamin